Wydałam książkę, zostałam chrzestną i… trafiłam na siłownię. Moje podsumowanie 2021 roku

Rok temu o tej porze powiedziałam Wam, że skończyłam pisać drugą książkę. I w zasadzie nie miałam wtedy pojęcia, co dalej. A przecież już od kilku miesięcy jest w moich rękach. Co jeszcze ważnego wydarzyło się w moim życiu w 2021 roku? Chodźcie na podsumowanie!

Styczeń

Na samym początku stycznia zabrałam się ostro za pisanie „Pachniesz imbirem”. Pisałam w każdej wolnej chwili. I w końcu 6 stycznia postawiłam tę ostatnią kropkę! Świętowałam ten dzień zdjęciem na Facebooku i… Piccolo w pracy, nawet nieświadoma, że piłam bezalkoholowego szampana z osobami, z którymi później wydałam moją książkę. Bo plan był przecież inny – miało być wielkie wydawnictwo i Empik. No więc jeszcze tego samego dnia wysłałam tekst do wydawnictw i rozpoczęło się drugie najdłuższe czekanie w moim życiu.

Luty

W luty weszłam z przytupem. Już pierwszego dnia tego miesiąca ukazał się mój reportaż w poniedziałkowym dodatku do jednego z dzienników. I chyba jeszcze nigdy nie byłam tak dumna z tego, że widzę swoje nazwisko w gazecie! Luty był też jak zwykle intensywnym czasem ze względu na sesję na studiach. Ale wszystko zdane za pierwszym razem!

Marzec

W marcu chciałam uwierzyć, że mam jakiekolwiek zdolności manualne. Zrobiłam więc wieniec wielkanocny na drzwi. Połowa dekoracji odpadła już po kilku dniach. Ale chociaż próbowałam. 😉 Zdjęcie wstawiam na pamiątkę, w ramach inspiracji i na dowód, że z moją kreatywnością podczas takich prac nie jest aż tak źle. xD

Kwiecień

Kwiecień to miesiąc, który z pewnością zapamiętam na długo. Zaczął się świętami, później były urodziny mojej mamy (na które sprezentowałam jej maszynkę do makaronu – niesamowita frajda!) i właściwie zakończył się najlepiej jak tylko mógł! To właśnie wtedy podjęłam decyzję, że „Pachniesz imbirem” wydam sama. Poszłam na ważną rozmowę do mojego grafika i zaczęło się dziać! 30 kwietnia robiliśmy mojemu znajomemu sesję zdjęciową na okładkę książki.

Maj

Na początku maja Hubert zaczął pracę nad korektą mojej książki, co relacjonowałam też na Instagramie. Poprawek nie było dużo, jednak nie zmienia to faktu, że po ostatniej korekcie przecinki, myślniki i podwójne spacje śniły mi się po nocach! W maju miałam też swoją pierwszą w życiu (nie licząc komunijnej xD) profesjonalną sesję zdjęciową. I nie skłamię, jeśli powiem, że byłam przyjęta jak stonka wykopkami! Podobne uczucie towarzyszyło mi, kiedy Sebastian przesłał pierwsze wersje układu graficznego rozdziałów. Zaczęło się robić poważnie.

W tym miesiącu spotkałam się też z psycholog, która napisała komentarz do „Imbiru”. I chociaż miało być to spotkanie jednorazowe, to sama zdecydowałam się na terapię. Było trudno, ale zdecydowanie warto!

Czerwiec

Chyba nikogo nie zdziwię, jeśli powiem, że to mój ulubiony miesiąc w roku. 2 czerwca obchodzę urodziny. Te były wyjątkowe – z kolejną korektą książki i okładką, którą w końcu mogłam Wam zaprezentować. Wtedy też za namową bardzo bliskiej mi osoby sięgnęłam po „Czułą przewodniczkę” Natalii de Barbaro. I polecam zrobić to każdej kobiecie.

Lipiec

Tegoroczny lipiec chciałabym zapamiętać na zawsze, chociaż pierwsza połowa tego miesiąca upłynęła mi pod znakiem oczekiwania na książkę, która miała wyjść z drukarni. Wszystko na szczęście odbyło się punktualnie i 15 lipca razem z zaskoczonym kurierem dotargałam siedem kartonów wypełnionych „Pachniesz imbirem” przed drzwi mieszkania. Była to jednak tylko połowa drogi, bo musiałam dotaszczyć je jeszcze do pokoju. I przyznam, że nigdy nie myślałam, że marzenia mogą być tak ciężkie. 😉

W lipcu wypisałam też chyba najwięcej dedykacji w swoim życiu. I wciąż udało mi się nie zgubić długopisu, który kupiłam sobie specjalnie na tę okazję! 1:0 dla mnie!

Bardzo ważnym dniem był dla mnie też 24 lipca. To wtedy zostałam chrzestną Marcysi.

Dowiedziałam się też, że zostałam wyróżniona w konkursie na talent mojego wydziału, ale o tym będzie jeszcze za chwilę…

Sierpień

W sierpniu wciąż nie opadły emocje po lipcu – znów były dedykacje, a nawet możliwość kupienia książki stacjonarnie w jednym z marketów. Pojechałam też w moje ukochane góry i spełniłam swoje kolejne marzenie – odwiedziłam Pragę. Przy okazji spotkałam się pierwszy raz z kolegą, z którym z internetu znam się od 5 lat (pozdrawiam W!). W tym miesiącu wreszcie skończyłam też pisać pierwszy rozdział pracy magisterskiej. Chociaż szło mi opornie, to jakoś wyrobiłam się w czasie.

Wrzesień

We wrześniu właściwie niewiele się działo. Był to dla mnie czas mniejszych wycieczek i… pieczenia.

Październik

W październiku po prawie dwóch latach nauki zdalnej wróciłam na uczelnię. Pierwszymi zajęciami stresowałam się niczym na pierwszym roku. Ale powoli udało mi się znów wkręcić w ten tryb. Nie spodziewałam się też, że przed wydziałem spotkam się… sama ze sobą. Wszystko za sprawą wspomnianego już plebiscytu „Studenckie Pasje”. W gablocie można „podziwiać” mnie aż do dziś. Ciekawe to uczucie. 😉

Listopad

W listopadzie rozpoczęłam realizację świątecznego cyklu na potrzeby portalu, gdzie obecnie pracuję. To bardzo intensywny czas, ale fajnie robić takie wyjazdowe materiały i spotykać się z ciekawymi osobami. Z resztą – cały ten rok upłynął mi pod znakiem wyjątkowych rozmówców.

Grudzień

6 grudnia po pandemicznej przerwie w końcu odbyło się moje spotkanie autorskie, tym razem zorganizowane przez WNPiD. To jeden z lepszych dni tego roku – było dużo gadania (tak, czasem wpadam w słowotok), a później… kwiaty. Oczywiście w tym miesiącu znalazły się też akcenty świąteczne i tak zaskakujące prezenty jak… autograf Katarzyny Bondy z dedykacją!

Mimo to ze względu na pewne okoliczności ubiegłoroczny grudzień to dla mnie trudny miesiąc. Chociaż nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała, to trafiłam nawet na siłownię (i to nie w celu poprawy sylwetki, chociaż liczę na taki skutek uboczny xD). Oprócz tego przekonałam się, czym tak naprawdę jest prawdziwa przyjaźń. I właśnie tej Wam w nowym roku życzę. A sama w 2022 rok wkraczam z ogromną nadzieją, że, niczym w kultowym filmiku, po prostu będzie dobrze. I chociaż nie wiem, czy pod względem pozytywnych doświadczeń uda się przebić 2021, to bardzo bym tego chciała. W końcu trzecia książka i duuuże zmiany już niedługo! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *